14. PKO Cracovia Maraton
W dniu 19 kwietnia 2015 w Krakowie odbył się 14.PKO Cracovia Maraton. W zawodach wystartowało kilku biegaczy z Ultra Beskid Sport. Na starcie pojawiło się również wiele osób, które są także sympatykami naszego klubu. Wszystkim gratulujemy ukończenia maratonu. Dziękujemy za doping. Poniżej kilka relacji naszych biegaczy.
"Maraton z emocjami" - Marek Magiera
Mój drugi w życiu maraton,odbył się na ciekawej trasie w Krakowie w pięknej scenerii, przy pięknym dopingu,choć momentami w niesprzyjających warunkach pogodowych (zimny wiatr). Cracovia Marathon praktycznie do połowy dystansu biegłem z moim przyjacielem biegowym Jackiem. Lubię biegi, jak mogę obserwować innych biegaczy,którzy są przede mną i za mną. Motywuje mnie to do dalszego wysiłku.Widziałem w przodzie szybko biegnącego Mirka i Sebastiana oraz naszego pacemakera Janka biegnącego z balonikiem na 03:15. Po 20 km, na punkcie odżywczym straciłem kontakt z Jackiem, zwolniłem i chwilę biegłem wolno czekając na kolegę. Czułem się dobrze i biegłem dalej w miarę równym tempem, aż do 37 km i właśnie w tym momencie poczułem bardzo ostry skurcz w lewym udzie, noga jak sparaliżowana z ogromną bułą z tyłu. Na moje szczęście na drugim pasie drogi stało pogotowie, ktoś dał im znać, że potrzebna jest pomoc. Ratownicy medyczni podbiegli do mnie i rozpoczęli masaż nogi, po chwili skurcz ustąpił i pomału, truchcikiem ruszyłem do przodu. Brakujące 5 km biegłem spokojnie, lekko przyspieszając na ostatnich 2 km. Szkoda bo na pechowym 37 km, dopadli mnie pacemakerzy z balonikami na 04:15,a myślałem, że uda mi się przed nimi dobiec do mety, może następnym razem. Bieg jednak zaliczę do udanych, poprawiłem swój czas, który teraz wynosi 04:21:20. Moje miejsca to 3399 w kat.open oraz 312 w kat.50+
Marek
Janek prowadzi na 3:15, fot.maratonypolskie.pl/Michał Walczewski
"Oczami pacemakera" - Janek Wróblewski
Dziś punkt 9-ta wystartowaliśmy w 14 Maratonie-Kraków 2015! Wystartowało blisko 5 tysięcy zawodników. Ja startowałem dziś jako "zając" na 3 godziny 15 minut. Od samego startu moim jedynym celem było pomóc jak największej ilości zawodnikom. Widziałem w ludziach: walkę ze swoimi słabościami. Przez blisko 20 kilometrów pomagałem zawodników -jako " mobilizator " - trzymałem się końca grupy. Po 30-tym kilometrze miał kolega z grupy " zająców " miał problemy zdrowotne-wycofał się na dalszy plan. Ostatnie 12 kilometrów prowadziłem z kolegą Tomkiem. Z kilometra na kilometr łapaliśmy bonifikaty sekundowe. Udało się doprowadzi do mety blisko 50 zawodników (niestety nie było zawodniczek w naszym gronie). Ja sam nabiegałem czas 3 godziny 14 minut 43 sekundy. Podsumowując maraton. Jest bardzo udaną imprezą, kilka błędów organizacyjnych: problem na drugim okrążeniu na jednym punkcie kubków z wodą (nalanej wody:(), brak ciepłej herbaty na mecie. Małe problemy w kierowaniu wolniejszych zawodników/zawodniczek, brak miejsc parkingowych w okolicach start/meta. Jestem szczęśliwy był to mój 20 maraton i sukcesem zakończony. Na mecie otrzymałem największą nagrodę po biegu- podziękowania za pomoc. Warto pomóc tym którzy z tej pomocy korzystają i ich przygotowanie treningowe jest wystarczające. Mówiąc krótko impreza udana. Nie popełnia ten błędów, kto nic nie robi:) Gratuluje wszystkim z Naszego Ultra Beskidu: Grzesiowi, Michałkowi, Mareczkowi i Jackowi oraz tym których nie wymieniłem. Gratulacje dla WSZYSTKICH KTÓRZY UKOŃCZYLI KRAKOWSKI MARATON:):):););)
Mirek Kalamus
Mirek w zakopiańskim kapeluszu i klubowej koszulce - fot: Festiwalbiegowy.pl
"Życiówka w Cracovia Maraton 2015" – Mirek Kalamus
Pobudka o 03:00 – wstaję, jak każdy amator/wyczynowiec gloryfikujący swoje ciuchy biegowe, które czekają na ostatnie spakowanie wkładam do plecaka. Myśl - pewnie znowu jak przystało na gród króla Kraka w tej niecce będzie wiało, ale oby nie lało.
Śniadanko tradycyjne – 2 jajuszka smażone z żółtym serkiem 3 kromeczki weka z masełkiem. Kolejna myśl – ni ma co lecę w kapeluszu góralskim pozdrowię w nim moją super rodzinę z ZAKOPANEGO, KRAKOWA i super całą resztę. Dojazd do Krakowa spokojny, bez nerwówki na ostatnią chwilę, (nienawidzę last minute). Plan - kawka w McDonalds, potem przebieranko, ogarnięcie Depozytu. Wspólne ostatnie foty przed biegiem też sprawnie poszły. Ustawiamy się z kolegą na starcie, przepychanko do baloników na 3h : 15 m, dalej się nie da. Ok START ciśniemy, przepychanie się do przodu baloniki, ciśniemy, dobra lecimy tempo 4:00 na km baloniki przed nami. Myślę czy jestem mocny czy tylko wypoczęty? Dobra bierzemy baloniki i uciekamy – metoda ucieczki hehe jest OK, cały czas KIBICE ---GÓRAL DAJESZ DAJESZ!! Pierwsza dycha 43 min jest ok, 21 km 1h : 34 min, super rześko, ale czas łyknąć żelku, starczył do 25 km. Charczenie słyszalne chyba pod sam kopiec Kościuszki, odcinanie powietrza wymusiło niezwykły gest samarytański u mojego dobrego kolegi z ,którym rozpocząłem to wyzwanie. Łukasz Musik strateg mówi „leć trochę za mną dychniesz trochę” – super pomysł J 1 min ponieważ myślę- „Stary Ty też biegniesz przecież swoje”. Lecimy dalej, 27 km Łukasz zostaje trochę w tyle, zwalnia. 30 Km dopadają mnie baloniki lecące na 3 h : 15 m - DRAMAT. Trudno lecę dalej i tak jestem do przodu J. Oddalające się baloniki spowodowały dziurę w myślach, nie wiem co się działo do 37 km, już tak mam drugi raz. I są pierwsze skurcze 38 km czyli zaczął się teraz maraton, pewnie głupio wyglądałem w kapeluszu podskakując od skurczów, mięsień dwugłowy wywijał się jak pstrąg na rwącym potoku ale, do przodu jeszcze 3 km, jeszcze 2 km, ostatni km kibice nie przestają dopingować gościa w kapeluszu. JEST 3 h : 22 m : 45 s. o 9 minut urwane z Silesia Marathon 2014, pół roczna praca, przebiegana zima, daje radość dziecka. MARATON - PRZEŻYJ TO SAM !
"Wygrany pakiet i start" - Grzegorz Pastwa
Mój start w Cracovia Maraton nie był planowany. Tydzień przed startem wygrałem pakiet startowy w konkursie Czanieckich Makaronów (przecież jestem konkursowiczem). Brak przygotowań pod maraton i brak długich wybiegań, skłonił mnie do wolniejszego tempa niż na Silesia Maraton (3:30:22). Założyłem, że 3:45:00 mnie zadowoli i jest teoretycznie realne, choć wiedziałem, że nie będzie to łatwe. Ustawiłem się z pacemakerami 3:45. Po starcie jednak dobrze mi się biegło i po 22km dogoniłem pacemakerów na 3:30. Oczywiście wiedziałem czym to grozi, gdyż maraton zaczyna się po 30km. No i tym razem to się potwierdziło, gdyż od 31 km powoli balonik zaczął mi uciekać. Jednak udało mi się utrzymać dość równe tempo i powoli truchtem dobiegłem do mety z czasem 3:43:16 (kategoria M40 miejsce 377 na 1063. Dziękuję wszystkim za doping! Gratuluję pozostałym osobom ukończenia maratonu bo to dość wymagające zadanie biegowe. Szczególne gratulacje dla kolegów, którzy przybiegli z "życiówkami".
"Byłem w amoku..." - Jacek Kukla
19 kwietnia 2015 roku, godz. 9 rano stoję wraz z kilkoma tysiącami biegaczy na stracie Maratonu krakowskiego. To moje trzecie 42 kilometry i 195 metrów. Pogoda dzisiaj jak dla mnie taka nie wiadomo jaka, w słonku przyjemne ciepełko w cieniu przenikliwy chłód, w sumie niewiadomo jak się ubrać.
Stawiliśmy się na starcie w męskim gronie: Grzegorz, Janek, Krzysiek, Marek, Mirek, Michał, Sebastian no i ja. W strefie startowej Marek i ja ustawiamy się na granicy pomiędzy 4 a 4:15. Pozostali są przed nami. Stoję na starcie z pełną świadomością, że czas przygotowania był dla mnie bardzo trudny. W zimie po tygodniu wybiegania następował tydzień lub dwa, w których się leczyłem, trzy tygodnie przed startem naciągnąłem mięsień czworogłowy, dwa tygodnie przed, w moich adidasach „wyleciała” dziura na dużym palcu prawej nogi … Mało biegów przed startem w nowych butach …
Początek idzie nam z Markiem dobrze, na Błoniach i na nawrocie po prawej stronie Wisły mocno wieje w twarz. Piję małymi łykami co 2,5 km, spożywam żelka energetycznego. Na 20 km przystaję trochę aby uzupełnić wodę w bidonie Marek mi odbiega na 150 metrów i już nie udaj mi się go dojść. Biegnę z innymi Maratończykami. Półmetek. Na drugim kółku na Błoniach wiatr wieje w twarz z jeszcze większą mocą. Biegnę piję, posilam się żelami i czekoladą (dawno mi tak nie smakowała J).
Ostatni nawrót na prawej stronie Wisły znowu ten wiatr w twarz, nie mam już sił, wszystko mnie boli, jest mi zimno, dłonie mam białe ale truchtam do przodu, jeszcze tylko 4 km, przecież co to jest, tylko 4 …
41 km podbieg pod Wawelem wbiegam w Grodzką widzę już Rynek, powoli przyśpieszam mam jeszcze trochę energii na lekki finisz, mijam 5 może 6 osób nie pamiętam dokładnie jestem w lekkim amoku. Wpadam na metę. Znak krzyż dziękuję Opaczności, dobiegłem. Stopuję Garmina: 4:29:38. Idę strefą finiszu. Jakaś miła Wolontariuszka nakłada mi na szyję medal, inna folię NRC. Kolejni wkładają mi do rąk reklamówkę, izotonika, banana. Idę. Jest namiot siadam, dopadają mnie dreszcze, wszystko mnie boli chce mi się wyć z bólu i śmiać z radości, huśtawka nastrojów jak u … (nie będę kończył J)
Znalazł mnie Grzesiu okrywa mnie drugą folią NRC, jest też zadowolony Marek. Powoli dochodzę do siebie, piję, jem słodycze. Dzwonię do bliskich. Po około 20 minutach opuszczamy Rynek. Jeszcze tylko spacerkiem 2,5 km do parkingu i wracamy do domu. Spacer dobrze mi zrobił, wreszcie jest mi ciepło.
Dzisiaj w poniedziałek siedzę przed klawiaturą, układam w głowie wczorajszy maraton i przelewam go na monitor. Zapewniam Was nie jestem masochistą mam 42 lata i trochę się już znam, nogi a zwłaszcza kolana potwornie mnie bolą, ale jest to miły ból.
A mój czas, cóż, czas jak czas, kilka minut lepiej niż na jesieni 2014, widać jestem akurat w takim miejscu mojej przygody z maratonami. Dzisiaj też wiem, że przede mną pięć miesięcy przygotowań do kolejnych, jesiennych 42 kilometrów i 195 metrów.
Chłopaki dziękuję.
Jacek
--
W zawody w Krakowie ukończyło 4578 zawodników.
fot. Fot. Krzysztof Porębski; MCH/ZIS (organizator)
Tutaj wyniki naszych maratończyków:
1. WRÓBLEWSKI Jan - 03:14:43 – peacemaker na 3:15
2. KALAMUS Mirosław - 03:22:45
3. WITEK Łukasz - 3:45:01
4. PASTWA Grzegorz - 03:43:16
5. ŁOJEWSKI Michał - 03:55:41
6. MAGIERA Marek - 04:21:20
7. KUKLA Jacek - 04:29:38
Pełne wyniki: 14 PKO Cracovia Maraton
Fotorelacja: Festiwalbiegowy.pl
Fotorelacja: Maratonypolskie.pl